Kiedy w marcu 2005 roku, podczas obrad Konferencji Episkopatu Polski biskupi jednogłośnie opowiedzieli się za możliwością przyjmowania Komunii Świętej na rękę, wśród polskich katolików rozgorzała dyskusja. W jakimś sensie musiała ona przypominać tę, która prawie czterdzieści lat wcześniej toczyła się w murach Watykanu, gdy okazało się, że w niektórych krajach Europy bez zgody papieża zmieniono wielowiekowy zwyczaj udzielania Komunii Świętej.
Przeprowadzona metodą faktów dokonanych oraz z pominięciem woli Stolicy Apostolskiej zmiana sposobu udzielania Najświętszego Sakramentu spotkała się z energicznym działaniem Pawła VI. Opracowana przez Watykan ankieta miała odpowiedzieć na pytanie: czy biskupi są przychylni przyzwoleniu na podawanie Komunii Świętej do ręki. Ponieważ większość z nich była przeciwna, papież w specjalnej instrukcji z 28 maja 1969 roku uznał, że w dalszym ciągu obowiązuje tradycyjny sposób udzielania Najświętszego Sakramentu i nakazał dostosowanie się do swojej decyzji. Z uwagi na trudną sytuację w tych krajach, gdzie nowa praktyka już się zakorzeniła, pod jasno sprecyzowanymi warunkami powierzył decyzję w tej sprawie konferencjom episkopatów. Zarazem procedura indultu uzależniała ważność tej decyzji od zgody Stolicy Apostolskiej.
Jak wskazywał ś.p. biskup Juan Rodolfo Laise, rozpowszechnianie nowego sposobu udzielania Komunii Świętej wiernym dokonywało się nierzadko przez łamanie przepisów zawartych w aktach Stolicy Apostolskiej. Jako ordynariusz argentyńskiej diecezji San Luis, w 1996 roku sam zetknął się z tym problemem poddanym debacie przez argentyńską konferencję episkopatu. Niejasność procedur zmusiła go do szczegółowego przestudiowania problemu. W rezultacie zrodziła się książka Komunia święta na rękę?, w której bp Laise prezentuje i precyzyjnie omawia wszystkie istotne dokumenty na temat sposobu udzielania Najświętszego Sakramentu. Można w nich odnaleźć świadectwa dramatycznych wręcz prób powstrzymania nowej praktyki przez papieża, a wobec trudności nie do pokonania, przyzwolenie na nią. Jest jednak istotna różnica między przyzwoleniem a pragnieniem.
W tym kontekście warto także wspomnieć o kampanii „Stop Komunii świętej na rękę!”, którą zorganizowało Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej z Krakowa. W magazynie „Polonia Christiana” mówił o niej szerzej prezes Stowarzyszenia Sławomir Olejniczak. Były to niewątpliwie działania na skalę ogólnopolską i z dużychm rozmachem. Wykupiono bowiem 120 miejsc billboardowych, na których zawisły charakterystyczne kreacje związane z kampanią. Uruchomiono także specjalną strochę internetową, propagującą założenia akcji, w tym szczególnie nabożne przystępowanie do Komunii Św. w sposób tradycyjny.
– Nie ma żadnych dowodów naukowo potwierdzających, że Komunia Święta do ust jest bardziej szkodliwa – wręcz odwrotnie, zwłaszcza gdy przyjmujący ją klęczy, a więc nie zachodzi kontakt twarzą w twarz (…) Koronawirus dostarczył okazji nie tylko do dopuszczenia praktyki udzielania Komunii Świętej na rękę, ale niekiedy również – jak choćby na Słowacji i w Chorwacji – do odgórnego jej narzucania pod pretekstem realizacji przepisów sanitarnych – mówił w wywiadzie Sławomir Olejniczak. Jak widać, powodów nie brakowało, niemniej jednak milczenie wiernych trwało długo. Przełamała je dopiero inicjatywa Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej. Może dzięki niej któryś katolik sięgnię po książkę bpa Laise?